czwartek, 29 maja 2014

#2 Fałszywa znajomość






   - Wszystko w porządku? - zapytał mnie mężczyzna, spoglądając w moją stronę chwilowo, po czym wzrokiem znowu omiótł drogę przed nami.
   Westchnęłam przeciągle i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam powietrze ze stresu. Co by było, gdyby faceci z S.S.O.A mnie zobaczyli? Co by było, gdyby mnie złapali? Poznaliby mnie? Poza tym, po jaką cholerę zjawili się w małym miasteczku, które w ogóle nie istniało na mapie? Przyszli tu po mnie?
    Puściłam kolana, które zaczęłam nagle mocno ściskać. Co chwilę patrzyłam na boczne lusterka sprawdzając, czy przypadkiem nie jechali za nami. Jednak ciągle było pusto, a my przemierzaliśmy już las od około dziesięciu minut.
     - Susan? - wyrwał mnie z zamyśleń i ponownie spoglądnął na mnie z troską w oczach. - Co prawda, widziałem tylko, jak rower się rozbija, ale... Czy przypadkiem nic sobie nie zrobiłaś? - zapytał, a gdy zaprzeczyłam, kiwnął powoli głową, jakby nie wierząc w moje słowa. - W takim razie... Czy dobrze się czujesz? Jesteś jakaś zestresowana...
     - Nie, po prostu... - wzięłam głęboki dech i spróbowałam opanować drżenie rąk. - Dzisiaj moja rodzina przyjeżdża, a ja... Chodzę jakoś ostatnio zamyślona. Nie mam po prostu głowy do niczego. A do tego jeszcze ten wypadek...
    - Wypadki chodzą po ludziach. Nic z tym nie zrobisz - powiedział, lekko się uśmiechając, przy czym zrobiły mu się słodkie dołeczki w policzkach.
    Cholera, albo w samochodzie nie działała klimatyzacja, albo przez tego mężczyznę temperatura wzrosła diametralnie. Chociaż miałam styczność z takimi osobami, o takim cudownym pokroju urody, jak on, musiałam mu przyznać, że był diabelsko przystojny. Dopiero teraz mogłam przyuważyć, że jego oczy... Nie. Nadal nie byłam w stanie określić jego koloru oczu, przede wszystkim dlatego, że gdy świeciło na niego słońce, w tęczówkach dało się zauważyć iskierki zielonego i błękitnego odcienia. Był ciemnej karnacji, na co miło się patrzyło, kiedy opalone szerokie barki prężyły się, gdy skręcał kierownicą. Brązowe, krótkie włosy potargane przez wiatr powodowały, że przychodziły mi zbereźne myśli i próbowałam powstrzymać uda, które mimowolnie się ścisnęły.
    A jego uśmiech? Do diabła. Powinien być stanowczo zakazany.
    - Jest rozwidlenie dróg. - Wskazał brodą piaskową ścieżkę i spojrzał na mnie. Miałam przeczucie, że doskonale wiedział, o czym myślałam i że na niego się patrzyłam.
    Poczułam raptownie rumieńce na twarzy.
    - W którą stronę? - zapytał, gdy nie odpowiadałam, ale zauważyłam, że jego kąciki ust znowu drgnęły w uśmiechu.
     Niech go szlag.
     - W prawo - oznajmiłam oschle i spojrzałam się za szybę po swojej stronie, w której tak czy siak, dzięki przyciemnianym szybom, mogłam dostrzec odbicie ziemskiego boga seksu. Poprawiłam swój plecak, który został ułożony na podłożu, między moimi nogami i odchrząknęłam.

 ***

   - Tutaj mieszkasz? - zapytał, gdy dojechaliśmy na miejsce. Właśnie wyszliśmy z samochodu i taksował spojrzeniem drewniany mały domek, w którym właściwie nie było życia. Byłam gotowa w każdej chwili uciec stąd i zniknąć znowu bez śladu, gdy Tajni Zabójcy z  S.S.O.A  mnie znajdą, jednak  p ó k i  co, byłam bezpieczna.
     Nikt nas nie śledził przez całą drogę, ale jednak serce niemiłosiernie mi waliło, za pomocą dawki adrenaliny. Nie miałam pojęcia, że nawet po tych cholernych dwóch lat nadal mnie szukają.
    - Tak - odpowiedziałam mu, zamykając za sobą drzwi od auta. Podczas całej drogi odpływałam myślami, a on co chwile wyrywał mnie z nich, pytając się o drobnostki. Nawet na głupie ''skąd pochodzisz?" odparłam, że z Chicago, co oczywiście było kłamstwem.
     - Uroczo - oznajmił cicho, ale wiedziałam doskonale, że kłamie. Uśmiechnęłam się pod nosem i posłałam mu oczko.
    Doskonale pamiętałam swoją pierwszą reakcję, gdy znalazłam w ogłoszeniu zdjęcie owego domku. Jedynym plusem było to, że stał na pustkowiu i w ogóle nie było śladu ludzi w tych okolicach. Dlatego właśnie bez zastanowienia kupiłam go, nie myśląc o tym, że przez większość czasu będę tkwić w tak okropnych warunkach.
     - Proszę, nie kłam - zaśmiałam się, a on uniósł tylko brew i spoważniał na chwilę. Zdziwiła mnie jego reakcja, jednak zwróciłam się w kierunku drzwi wejściowych, do których właśnie podeszłam i dyskretnie spojrzałam na cieniutki włos, który nadal był w szparze. Otworzyłam je kluczami, po czym, nie wiadomo czemu, zaprosiłam go do środka.
    A nigdy tego nie zrobiłam.
   Gdy wszedł, przeklęłam samą siebie. Nigdy taka nie byłam. Nigdy nie zachowywałam się tak lekkomyślnie, żeby wpuszczać do swojej ''krainy'' obcą osobę. Przede wszystkim dlatego, że w sypialni, gdzie na całe szczęście były zamknięte drzwi, był na wierzchu cały arsenał spluw i amunicji.
    Jednak mężczyzna mądrze wszedł do małej kuchni, z jeszcze mniejszym stolikiem i usiadł bez pytania na krześle. Chciałam w jednym momencie go wygonić, ale... Zabijcie mnie. Za cholerę nie wiedziałam, czemu jeszcze go nie zastrzeliłam. W końcu znał moją kryjówkę i nawet jeśli był cywilem, facetom z  S.S.O.A  zapewne powiedziałby, gdzie mieszkam. Gdybym żyła poprzednim życiem, z całą pewnością wyciągnęłabym spod blatu przyklejony pistolet i wymierzyła mu kulkę w łeb. Jednak nie wiem czemu, po prostu zasiadłam naprzeciw niego, z wcześniej wyciągniętymi piwami z lodówki.
    - Chcesz? - zapytałam, podając mu jedną butelkę, ale pokręcił głową.
    - No coś ty. Prowadzę - stwierdził i się cicho zaśmiał, nieco zażenowany. Parsknęłam śmiechem.
    - Serio? Daj spokój. Jeśli mieszkasz w miasteczku, nic ci nie grozi - oznajmiłam, znając doskonale moje otoczenie. Policja jedynie zatrzymywała obcokrajowców, którym pomagała dojechać do miejscowego motelu.
     Mężczyzna spojrzał się na mnie zainteresowany i jak zobaczył moją twarz pełną pewności, wziął do ręki piwo i otworzył zapalniczką, którą wyjął z kieszeni.
    - Palisz? - zapytałam zaciekawiona, gdy uczyniłam to samo, co on, jednak za pomocą prawdziwego otwieracza, którego wyjęłam z szuflady obok zlewu.
   - Nie - zaprzeczył, a ja uniosłam brew. Jeśli nie palił, po kiego była mu zapalniczka? Jednak on tylko wzruszył ramionami i upił dosyć sporego łyka.
   Poszłam za jego krokami.


*** 

    Pilnując swoich zeznań, po pół godzinie rozmawiania właściwie o niczym, musiałam mu przypomnieć, że moja ''domniemana'' rodzina przyjeżdża wkrótce i najlepiej będzie, jeśli się teraz pożegnamy. On wtedy spojrzał na zegarek i zdziwił się, że aż tak się zasiedział.
    Oczywiście na jednym piwie się nie skończyło. W śmietniku leżało sześć pustych butelek, a śmiech odbijał się od ścian. Nie byliśmy pijani, jednak nie wiem czemu, poczułam z nim jakąś niewytłumaczalną więź. Może powodem było to, że od dwóch lat z nikim nie rozmawiałam?
    Poszłam odprowadzić go do drzwi, lecz powstrzymała mnie moja nuta, która ponownie rozbrzmiewała z radia. Znowu ten sam głos, co przyprawiał mnie o dreszcze.
    Dobra, może i byłam lekko wcięta, bo zaczęłam śpiewać, a właściwie fałszować, na co mężczyzna się głośno i na prawdę sympatycznie zaśmiał. Poczułam przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym ciele, gdy usłyszałam ten dźwięk, jednak po chwili facet zniknął za drzwiami równie szybko, jak się pojawił, zostawiając mnie zupełnie samą.
    Było mi potrzebne towarzystwo. I to jak.


_________________
Tak, wiem. Krótki. Ale chciałam cokolwiek dzisiaj stawić, aby zająć się jutro innymi opowiadaniami.
Już oznajmiam, że od 1.07-06.07 nie będzie mnie prawdopodobnie na necie, bo jadę na Kaszuby - a dokładniej do domków wypoczynkowych. W KOŃCU!
No więc...
Prosiłabym o komentowanie. :)
I jeśli się podoba, obserwowanie.
Miłej nocy :3

4 komentarze:

  1. Co do rozdziału to boski ^^Zaczyna mnie coraz bardziej wciągać to opowiadanie...I praktycznie tydzień bez twoich opowiadań? !?!? Mamuniu jak ja wytrzymam?!?! Jednakże życzę miłego urlopu, zdecydowanie na niego zasługujesz, oraz rutynowo Weny :3
    ~Amelia

    OdpowiedzUsuń




  2. Ciekawy rozdział <3 Strasznie mocno mnie zastanawia ten chłopak jakoś mu nie ufam

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhuhuhuuhu gorąca atmosferka się robi ^^
    Co do wyjazdu, to wakacje Ci się przydadzą :P
    Życzę weny jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie że się podoba, nawet nie wiesz jak *.*
    Nie wiem czemu ale nie ufam temu przystojniakowi ;3
    Jestem ciekawa jak dalej potoczą sie losy naszej bohaterki <3
    Jak na razie życzę dużooooo weny ^^ i czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń