wtorek, 16 września 2014

#8 Zawrotny zawrót





***




   Trzy strzały.
   Dwie sekundy na ocenienie sytuacji.
   Jedna ofiara.
   I zero możliwości na ucieczkę bez świadków.

   Przeklęłam, jeszcze raz rzucając okiem na ciało napastnika, i złapałam za koszulę Lucasa, aby wstał już na nogi. Bez słowa spojrzał na mnie, ale ja nie miałam czasu, aby mu wszystko wyjaśniać. Wystrzeliłam dwa naboje, żeby pozbyć się zawiasów w małym oknie, które teraz roztrzaskane leżało na podłodze. Chłodny wiatr z zapachem deszczu rozniósł się po otoczeniu,  ale adrenalina, która budowała w moich żyłach, nakazała mi natychmiast zapomnieć o wszystkim innym i wyskoczyć przez otwór. Okno, choć małe i istniejące wysoko na górze, idealnie nadawało się na ucieczkę dla nas dwojga. Wiedziałam,  że teraz nie mogłam zostawić dawnego znajomego, aby wygadał się przy swoich fankach. Musiałam go ratować. 
   Tak jak i siebie. 

___________________________________________________

   - Cofnij się, wróć - przerwał mi w połowie zdanie Lucas, wciąż nie wierząc, że jestem płatnym zabójcą, który poszedł sobie na należyty ,,urlop". - Zacznij od początku. Wszystko powoli... 
   Przewróciłam oczami i odwróciłam się od niego, waląc pięścią w mur. 
   Z całej siły. I tak, bolało. Ale nie przejmowałam się tym. Choć na pięści dało się zauważyć już krew, krew była dla mnie niczym powietrze. Byłam kompletnie do niej przyzwyczajona. 
   Nie to co Lucas, który zbladł, gdy zobaczył, jak strużka krwi pojawia się na betonie.
   Od pięciu minut tkwiliśmy w zaułku, ślepej uliczce, bez możliwości jakiegokolwiek wyjścia. I to wszystko przez Lucasa, który w połowie drogi do bezpiecznego miejsca, gdzie nikt za nic nie powinien nas znaleźć, ani szukać, dostał ataku zadyszki i paniki. Przez ten czas, dopóki młody gwiazdor nie odsapnął sobie, kazał mi wszystko wyjaśnić. A ja stwierdziłam po dłuższym zastanowieniu, że nie będę go okłamywać, tak jak on mnie, bo w końcu wcześniej czy później zniknę z jego życia, powiedziałam mu o wszystkim. A on? Cóż, nie przyjął tego za prawdę i patrzył się na mnie właśnie z wątpieniem. 
     - Dobra, jeśli będzie ci to lepiej zrozumieć, jestem sobie niewinną kobietą, która zadarła z kryminalistami, których notabene jednego z nich widziałeś, i chcą mnie zabić. Zrozumiałeś? - zapytałam ze śmiechem, jednak mój uśmiech zawisnął jedynie w powietrzu i się rozpłynął, gdy do moich oczu doszedł obraz wściekłości Lucasa. 
      - Do diabła! Susan! Czy jak tam się zwiesz! Sama jesteś kryminalistką i... 
      - Ha! A jednak mnie zrozumiałeś! - zaśmiałam się, chcąc obrócić to w żart, jednak jedynie pozyskałam jeszcze większy gniew ze strony mężczyzny. 
      - I co? Zamierzasz mnie teraz zabić? Teraz już wiem, czemu tak przede mną uciekałaś w lesie... - Prychnął z pogardą, schował ręce w kieszeń spodni i wzniósł oczy ku niebu, jakby tam właśnie kryła się odpowiedź. - Myślałaś, że to ja jestem jednym z tych - wskazał palcem w stronę ulicy, gdzie zgiełk uliczny dawał o sobie znać - czy tam jednym z  w a s  i chcę cię złapać. - Znowu się zaśmiał, jakby nie wierząc własnym słowom, ale chwilę później skrył swoją twarz w dłoniach i kucnął przy murze, oddychając jeszcze ciężko. - Do diabła! Czemu zawsze muszę prowadzić takie pochrzanione życie? Myślałem, że spotkałem zwykłą, fajną kobietę, a ona okazuje się zabójcą, który w każdej chwili może mnie zabić. Boże! Za co! - warknął i ponownie przystanął na nogach, wymierzając we mnie zabójcze spojrzenie. 
     A ja sobie stałam nadal za kontenerem od śmietnika, zupełnie nie wiedząc co odpowiedzieć.
     Lucas zaczął maszerować okrężne kółka na zabłoconym chodniku. Miałam wrażenie, że za chwilę wydepcze tę ścieżkę tak, że przekopie się do Chin. Ale nie... on znowu stanął, spojrzał na mnie i prychnął z pogardą, kręcąc przy tym głową. 
      - I co zamierzasz teraz ze mną zrobić? - zapytał w końcu, przystając w bezpiecznej odległości ode mnie. 
      Przynajmniej tak myślał, że bezpiecznej - nie wiedział jaka byłam szybka i na ile sposobów mogłabym zabić. Mogłabym, gdybym chciała. Ale nie chciałam go zabić. Nie wiedziałam czemu, ale podobało mi się, że w końcu komuś się wygadałam, kim jestem. A on? Choć nie przyjął tego w zupełnej cierpliwości i zrozumieniem, ale przynajmniej nie uciekł z krzykiem, wołając policję, a ja nie musiałam udawać spidermana i znaleźć sobie jakąś linę, aby wspiąć się na kilkunastometrowy blok mieszkalny i poszybować niezauważona, uciekając od wszystkich wariatów, którzy mnie ścigają. 
     Ale również nie mogłam go w tym stanie zostawić i czekać, aż powie jakiemuś ze swych ochroniarzy o moim istnieniu. 
      I także nie mogłam go zabrać ze sobą, bo w końcu Lucas - czy tam Luck - był wielkim gwiazdorem i za parę minut, jak nie już, wszyscy dowiedzą się, że go nie ma nadal w kiblu ze mną. Jego ochroniarz widział moją twarz, więc na pewno powiąże mnie ze zniknięciem piosenkarza i trupem zabójcy. 
      Choć miałam tylko chwilę na zastanowienie się, wiedziałam już, że moja decyzja będzie nieracjonalna i samolubna. 
      Bo wybrałam tak zły wybór, że już w trakcie tego robienia pożałowałam swych czynów. 
      - Wybacz, Lucas. Mam nadzieję, że zrozumiesz - powiedziałam i w jednej sekundzie wyciągnęłam z torebki aplikator, wyglądający na długopis, z małą igiełką na przycisk, wraz z środkiem nasennym. 
      I dźgnęłam mu to w tętnicę, zanim zdążył mrugnąć, czy inaczej zareagować. 
      A potem zsunął się na ziemię, a ja musiałam wymyślić plan, aby nas obu przetransportować w bezpieczne miejsce, nie narażając się na żadnego przechodnia, który na nas źle spojrzy. 


_____________


     Serio? Serio wpadłam na to, aby przebrać się w ciuchy bezdomnego, śmierdzące jak skunks i przemierzyć w tym stanie przez trzy przecznice, aż do mojego lokum, które było bezpieczne aż przez... jakąś godzinę, dopóki do reszty nie dotrze słuch na temat mojego pojawienia się? 
     Śmierdziało. Śmierdziałam ja, śmierdział on, który aktualnie został wysadzony z sklepowego wózka na rogu mojego apartamentowca. Z całą pewnością będzie miał siniaki, bo co chwilę obijał się nieprzytomny o nierówną powierzchnię chodnika. A teraz? Cóż, jako że leżał teraz na ziemi, bo przewróciłam jego ,,pojazd", będzie miał ponadto kilkanaście, albo jeden duży siny ślad na biodrze i łokciach. Był mały ruch na ulicach, więc póki na nas nikt krzywo nie spojrzał, ściągnęłam z siebie i z niego ciemnozielone, grube kurtki, które znalazłam w śmietniku i podniosłam Lucka, zarzucając na swoją szyję jego rękę i weszłam do apartamentowca, kierując się od razu ku wind. 
      I w ten sposób po raz drugi jedynym moim gościem w mieszkaniu był Lucas... 

_________________
Stwierdziłam, że dodam dzisiaj jeszcze jakiś rozdział, PÓKI mam jakikolwiek czas. 
Dziękuję wszystkim, że czekaliście i czytacie nadal moje wypociny :) I przepraszam za tak krótki rozdział, ale... tak jakoś wyszło. Nie miałam pomysłu, więc zakończyłam tak, aby mieć pełen manewr w następnych rozdziałach. :) 
I dedykuję ten rozdział Natalii (lifeisbrutal), która chyba z miesiąc temu gniła mi na temat tego opowiadania, abym w końcu dodała coś :D 
Dobranoc! :* 
I przepraszam za swoją nieobecność :( Nie mam ostatnio czasu na nic :( 



   

12 komentarzy:

  1. W końcu się doczekałam *.*
    Omomoom boski :*
    A teraz idę spać :3

    OdpowiedzUsuń
  2. no nareszcie czlowieku nawet nie wiesz ile sie oczekalam miej litosc na de mna i innymi :) rozdzial zbyt krotki ale to juz nie ten bardzo fajny i mam wielka nadzieje ze juz nas tak nie pizostawisz:D

    OdpowiedzUsuń
  3. omm czekałam na to tylko co ona teraz wymyśli ? weronika kalisz

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział, trochę za krótki. Jestem ciekawa, co stanie się dalej. Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesze się, że w końcu dodałaś rozdział, chociaż szkoda, że taki krótki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stęskniłam się za twoim blogiem...
    Rozdział chodz krótki,ale wart czekania;)
    Ps,Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajne, dobrze sie to czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next ja tu czekam z niecierpliwością i zastanawiam się czy dodasz coś jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czemu tu nic nie ma nowego?

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do przeczytania mojego opowiadania, Jest to romans, dwoje ludzi, którzy mają jakieś trudne przeżycia, coś ich ciągnie do siebie ;>. Czy to tylko pożądanie, czy coś więcej? Ocen sama http://demonyprzeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń